przed pierwszym listopada oglądałam w kwiaciarniach obecną modę stroikową... często zastanawiałam się, skąd biorą się takie kosmiczne ceny... oczywiście rozumiem - trzeba zarobić, wycenić swoja pracę, utrzymać lokal, zapłacić zus, podatki itp., itd... no, bo same materiały to są grosze, albo i darmocha... i ja właśnie połakomiłam się na te grosze i darmochę... ;) przed państwem tegoroczne wianki cmentarne... :)
wersje w czerwieni...:
materiały: zebrane szyszki, żołędzie, kora brzozy, mech, rafia i kilka bąbelków "uszytych" ze starego szala... do wianka poniżej dodałam jeszcze kilka różyczek z drewienka...
podkład zrobiony ze starych gazetek jednego z marketów (dostarczonych pod same drzwi ;)) owiniętych bibułką... pod spodem wersja z fioletem... bąbelki zrobione na szydełku...
wierzcie mi, zdjęcia nie oddają ich uroku ;D w następnym poście pokaże wam jeszcze prostsze "wianki"... :)
wysyłam sporo ciepła :*
Cudne wianki - mnie bardziej się podobają, niż te sprzedawane w kwiaciarniach.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
piękne wianki, są mocno jesiennym zwiastunem :)
OdpowiedzUsuńPiękne wianki, pozdrawiam serdecznie;)
OdpowiedzUsuńTwoje wianuszki cmentarne są super, i z pewnością tańsze :) Mój blog Ma i Bla
OdpowiedzUsuńPiękne wianuszki!
OdpowiedzUsuńBardzo elegancki recykling. Pozdrawiam:))
OdpowiedzUsuń