„(…) proces twórczy zawarty w tworzeniu działa uzdrawiająco, a podstawą tego procesu jest to, że większość ludzkich myśli i uczuć wyraża się bardziej w obrazach niż słowach. Dzięki temu ludzie zajmujący się tworzeniem lepiej radzą sobie ze stresem i urazami psychicznymi, nabywają zdolności poznawcze i doznają objawów radości, jaką daje obcowanie ze sztuką”.

W. Szulc, Historia Arteterapeutyki, „Edukacja i Dialog”, 8/2006

Translate

niedziela, 31 sierpnia 2014

TRZY KOLORY - NIEBIESKI.., czyli o ciagu dalszym i zakopaniu sie w papierach...

witajcie, żuczki :)
spod stosu papierów wołam... ;D powrót do pracy oznacza przede wszystkim produkcję dokumenttów... tonami... :/ wrzosy czekaja na posadzenie do skrzynek, okno błaga o wodę i ścierkę, małż o porządny obiad... i tylko sliwki są duszone... bo to musi być...
no i szydełko... bez szydełka to ja już nie potrafię... a że projekt wielki, to i wolno postępują prace...
tym razem czas na niebieski... :)


 jeszcze tylko siedem elementów i przechodzą do czerwonego...


 mam nadzieję, że wszystkie kolory pookładają się w wielką cudną patchworkową całość... :)


tym czasem w koszyk wsadzam włóczki z danego koloru, chodzę po mieszkaniu - obecnie kuchni - robię coś, np. powidła śliwkowe, a w międzyczasie łapię za szydełko... ot, taki patent szydełkoholiczki... ;D


jeszcze tylko czasem wskoczę na wasze blogi, pozazdroszczę pomysłów, wykonania i zdjęć... a przede wszystkim czasu... dziewczyny, skoro pracujecie, jak znajdujecie czas na wytwory? eh...
wysyłam mnóstwo cipeła :*

piątek, 22 sierpnia 2014

BO TO SIE ZWYKLE TAK ZACZYNA.., czyli o wielkich planach i przegranej bitwie szydełka z wirusami...

hello,
plany były wielkie.. trzy zaczęte projekty i.. dopadły mnie jakieś wirusy.. gdy tylko zainfekowały gardło, to jeszcze szydełko w dłoni się trzymało... ale jak już poszło na nos, węzły, zatoki i spojówki... to zaległam w łóżku ze światłowstrętem i chusteczkami... i stąd właśnie są tylko początki...

najpierw zapragnęłam swetra... długo wybrzydzałam z kwadratowym, a jakże, wzorem...


potem stwierdziłam, że łatwiej i szybciej będzie z szalikiem zwanym koninem... chociaż nie wiem, czy z tego również nie powstanie sweter boho-style...


po zrobieniu kilku rządków odkryłam przepiękną narzutę typu afgan-patchwork... rzuciłam wszystko i zaczęłam szaleńczo dobierać kolory...




zrobiłam z każdego projektu gdzieś tak 1/10 i padłam pokonana przez wirusy... dziś łapię pion na tyle, żeby wysłać wam nieco ciepła... :*



sobota, 16 sierpnia 2014

A NIE MÓWILAM...!, czyli o słonecznikach, again i o kolejnych projektach...

witam pszczółki :)
jestem, jestem... nie zniknęłam...i znowu słoneczniki... tym razem dedykowane mojej mamie...


 

wianek nieco mniejszy od poprzedniego...


 a tu w kontekście... ;)


już pracuję szydełkiem nad... czymś znacznie większym :) tym razem czymś do założenia na się... ;)
pozdrawiam cieplutko :*


czwartek, 14 sierpnia 2014

IT'S FINISHED.., czyli o dokańczaniu zaczetego i ukladaniu sie na wrzesien...

hello... 
wyhaftowane, zszyte, przedłużone, powieszone... it's done!
oto one - moje nowe ulepszone firanki... ;D chociaż... fotka nie poddaje jej uroku... :/


bo też trudno zrobić dobre zdjęcie pod światło...


chciałam po prostu przedłużyć te "makarony" i żeby pasowało do pokrowca na kanapę... i ogólnego wystroju na nutę ludową...  a krawcowa ze mnie mierna... udało się troszeczkę?


to za oknem to mój mini balkonik... całe 40 cm :) troszkę kwiatów, przyrząd do wieszania prania (po remoncie i ociepleniu budynku zrobili nam wszystkim), trawnik i miejscowy trzepak... 


to już końcówki moich wielkich projektów na ten rok... teraz siedzę nad produkcją papierów do pracy - co dobre, szybko się kończy... już niedługo wrzesień i orka na ugorze... ;)
wysyłam mnóstwo ciepła :*

sobota, 9 sierpnia 2014

ODROBINA SZCZESCIA.., czyli o szukaniu czterolistnej koniczyny i o tym, ze jej znalezienie niczego nie zmienia...

witam,
wróciłam... jak to pod namiotem - padało, a teraz upał... trudno posiedzieć przy komputerze... po prostu lato, lato wszędzie... skoro lato, to i kawałek łąki... :)


małż nie odczytał przesłania wianka... malinki? jagódki? - kombinował...


no, spójrz za okno! - podpowiadam... jakaś trawa? - na to on... 
ale wy poznaliście? powiedzcie, że tak... że to jak w mordę... KONICZYNA... 
dla tych oświeconych, którzy wiedzą - zabawa... znajdź czterolistną... dla ułatwienia umieściłam dwie... 
i kto miał szczęście? :)

cóż, myślę, że szczęście to nie cel, ale skutek uboczny życia z pasją... i takie momenty, jak na ten przykład:




 bo tak wygląda szczęście, prawda?


wysyłam nieco ciepła  :*
bądźcie szczęśliwi :)


poniedziałek, 4 sierpnia 2014

KARTKA..., czyli o tym, ze prostota jest najlepsza, o koplikacjach i niepamieci...

witam,
leje, leje, leje... a właśnie jutro mieliśmy z małżem pod namiot... to tylko jedna z komplikacji, które ostatnio nastąpiły w naszym życiu... właściwie to jesteśmy blisko krawędzi... nic po naszej myśli... zapominam juz, jak to jest czuć się wdzięcznym, pogodnym i zadowolonym... z trudnością przychodzi mi myślenie o dobru i fajnych rzeczach w okół...
a póki co... kartka... na chrzciny Alicji...


lubię tę fotkę - pewnie technicznie kiepska - ale na kartkę padają promienie słońca...jest coś w tym z nadziei...


i właściwie nic na dziś więcej nie mam do dodania...
wysyłam trochę ciepła :*

piątek, 1 sierpnia 2014

5 URODZINY.., czyli o tym, ze ja lubie mieć... ;)

hello,
dziś post sponsorowany ;) jak w tytule... ustawić się do losowania może każdy... ale wygrać TU wolałabym ja... ;D

NAGRODA_TORBA_Tima_Holtza przydasieBLOG copy