witajcie,
zgodnie z obietnicą... zobaczyłam to w hurtowni florystycznej (którą, nota bene bardzo lobię)... patyk, dosłownie jedna mała gałązka choiny, z dwa suche badylki - kosztowało to 18 zł... wiec małż dostał misję: poproszę brzozowego badyla z lasu i choinę...
zrobiłam bąbelki ze starego szala, wyciągnęłam parę szyszek i
kokardek, powklejałam liście... aha, jeszcze rafia... i tak powstały kolejne cmentarne
stroiki :)
mają tę zaletę, ze są niewielkie, co ma znaczenie przy małych nagrobkach...
następny post to już lokum dla lal i mitenki... powrót do kolorów :)
wysyłam trochę ciepła... :*
Świetne rozwiązanie i w niczym nie odbiega od tych kupnych :)
OdpowiedzUsuńWspaniały pomysł! Rewelacyjne wianki.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Świetne! i jesteś niezależna od kwiaciarni:))
OdpowiedzUsuń