chciałam napisać: to moja próba szydełkowej biżuterii...
ale właśnie wyrzuciłam z prywatnego słownika słowo spróbuję... zakłada to, że zostawiam furtkę na rezygnację z celu... poddam się przy pierwszych kłopotach, no i usprawiedliwienie się: przecież próbowałam... zatem wymieniam spróbuje na decyduje się, zrobię... zwłaszcza, ze porażki nie istnieją... ;)
przed państwem szydełkowe korale-tuby...
trochę zabawy z nimi było :)
dla zdecydowanych na szydełkową przygodę podpowiadam: to połączone małe prostokąciki, którymi obszyłam kawałek sznurka z marketu budowlanego... zakończone pętelką i guzikiem ;) pod spodem na tle niebieskim... nieco niewyraźnym, bo fota robiona samemu do lustra, o zwierciadło naprzeciw okna itp., itd.
wysyłam trochę ciepła... :*
Bardzo optymistycznie zakręcona biżuteria! Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńDobrze, że zabawy a nie udręki:))) efekt uzyskałaś świetny!:) naprawdę fajnie wygląda.
OdpowiedzUsuńBardzo ładne te korale!
OdpowiedzUsuńCudowna, kolorowa biżuteria :-) Wspaniałe korale.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Podoba mi się rozwaga w dobieraniu słów. Terapeuci by rzekli "psychologia pozytywna". Ale dużo w tym racji mają, trzeba się pozytywnie nastrajać i dalej pomysłową biżuterię szydełkować:))
OdpowiedzUsuń