„(…) proces twórczy zawarty w tworzeniu działa uzdrawiająco, a podstawą tego procesu jest to, że większość ludzkich myśli i uczuć wyraża się bardziej w obrazach niż słowach. Dzięki temu ludzie zajmujący się tworzeniem lepiej radzą sobie ze stresem i urazami psychicznymi, nabywają zdolności poznawcze i doznają objawów radości, jaką daje obcowanie ze sztuką”.

W. Szulc, Historia Arteterapeutyki, „Edukacja i Dialog”, 8/2006

Translate

piątek, 30 października 2015

NIE MA JUZ PROBOWANIA.., czyli waznosci slowa ciag dalszy... ;)

witajcie,
chciałam napisać: to moja próba szydełkowej biżuterii...


ale właśnie wyrzuciłam z prywatnego słownika słowo spróbuję...  zakłada to, że zostawiam furtkę na rezygnację z celu... poddam się przy pierwszych kłopotach, no i usprawiedliwienie się: przecież próbowałam... zatem wymieniam spróbuje na decyduje się, zrobię... zwłaszcza, ze porażki nie istnieją... ;)
przed państwem szydełkowe korale-tuby...
trochę zabawy z nimi było :)


dla zdecydowanych na szydełkową przygodę podpowiadam: to połączone małe prostokąciki, którymi obszyłam kawałek sznurka z marketu budowlanego... zakończone pętelką i guzikiem ;) pod spodem na tle niebieskim... nieco niewyraźnym, bo fota robiona samemu do lustra, o zwierciadło naprzeciw okna itp., itd.

w następnym odcinku obiecane lokum dla zakochanej pary plus mitemki :) czyli ciąg dlaszy radosnych kolorów na jesień... :) no, chyba że mnie natchnie na zadumę... ;)
wysyłam trochę ciepła... :*

czwartek, 29 października 2015

NIE MA PORAZEK.., czyli o tym, ze slowa maja znaczenie...

witajcie,
mam w sobie przekonanie, że słowa mają znaczenie... duże znaczenie, czasem decydujące... zwłaszcza słowa, które mówimy sobie, wobec siebie, dedykujemy sobie, wymawiamy, myślimy.... słowa budują przekonania, postawy, decydują o odczuwanych emocjach, wpływają na zachowanie... zatem, do rzeczy... wywaliłam ze swojego osobistego słownika wyraz porażka... nie ma już porażek - są wyniki, rezultaty, doświadczenia... :) oto moje wyniki pierwszych prób...


jak tak sobie choruję, to zaglądam częściej do netu... mam czas :) i jak zaglądam, to próbuję... ot, taki wzorek w tulipanki... dla chętnych do spróbowania poniżej schemacik... :)


podziwiam i kusi mnie wire rapping...  nie mam żadnego specjalistycznego sprzętu, zwykły drut i kleszcze z pobliskiego marketu budowlanego... nazbierałam też sporo kamieni nad morzem, które leżą i czekają... czemu w końcu się nie odważyć? moje pierwsze zakręcone:


pewnie mistrzynie/mistrzowie drutu złapią się za głowę... a ja myślę - kto nie spróbuje, nie zobaczy... a ćwiczenie czyni właśnie mistrza, prawda?
wysyłam nieco ciepła :*


niedziela, 25 października 2015

LOVE IS IN THE AIR..., czyli o tym, ze zle, zeby człowiek chodzil sam po ziemi...

witajcie, spośród chusteczek i syropków... 
od dwóch dni pałam gniewem, bo moi współpracownicy przychodzą do pracy chorzy, a ja się zaraziłam... tyle, ze ja jestem na tyle licha, że chodzić nie mogę... muszę leżeć na L4, co oznacza mniej kasy, więcej roboty po powrocie i różne takie :/
na pocieszenie wycheklowałam sobie, a właściwie laluni, boyfrienda...


już wiedziałam, jak to robi Vendula... a źle człowiekowi samemu tak po świecie, to powstał rudowłosy...


szukam dla nich wspólnego gniazdka... myślę, żeby dać im lokum na moim czarnym polarze i dorobić kolorowe mitenki...
buziole :* wysyłam mnóstwo ciepła... 


niedziela, 18 października 2015

APLIKACJA KROK PO KROKU.., czyli o poceszeniu przez dokladne instrukcje...

witajcie :)
nie zniechęcona przez fistaszkową świnkę (dziękuje za słowa otuchy) poszukałam w necie czegoś łatwego do uszydełkowania... i znalazłam... :) na stronie Venduli - jak zrobić słodką aplikację - krok po kroku... :)


uwielbiam prace tej kobietki :) o ile na siebie wkładam coś raczej szaro-buro-granatowo-czarnego ( w dowolnej kombinacji), to zawieszenie na siebie kolorowego gadżetu to jest to, co Gizrapki lubią najbardziej :) a Vendula takie właśnie gadżety robię :) kilka wzorów aplikacji daje za free... grzech nie skorzystać ;)
lalunia jest dosc duża - ok. 17 cm... można naszyc na torbe, sweterek... dla dziewczynki - bez problemu... a ty, nieco starsza dziewczynko, nosiałabys dumnie? ;D


wysyłam mnóstwo ciepła :*

niedziela, 11 października 2015

A TO SWINIA!.., czyli o mekach z trzodem chlewnym...

witajcie... a to, proszę państwa... no, właśnie co? 


żeby nie wyszedł kłapouchy, zastosowałam do uszu druciki... i mimo starań, trzymania się wiernie wytycznych i schematów, mocno wpatrując się w fotki znalezione w necie - mój świniak jakoś bardziej podobny do psa Fistaszka niż do trzody chlewnej... :/


sporo rzeczy, takich jak uszy, łapki i raciczki musiałam wymyślić sama - bo najwidoczniej autor stwierdził, ze to żaden problem...

ryjek nie chciał być płaski, a robiłam ze trzy razy... no i w ogóle chyba z dwa tygodnie zajęło mi zszywanie na zmianę z pruciem - bo ciągle mi kąty do siebie nie przystawały... małż przygarnął, pocieszał, ze to taka zmutowana trzoda, bo sporo chemii w nią walą... 


czy ja wiem...? dość zdegustowana jestem wyrobem... a i jeszcze mi włóczka się skończyła, wiec raciczki w innym odcieniu...
wysyłamy sporo ciepła... mimo wszystko ;* ;)


czwartek, 1 października 2015

AKCJA "AFRICAN FLOWER".., czyli o jesiennej produkcji zwierzatek...

witam :)
właśnie mój pies pogryzł, a właściwie rozszarpał mi książkę... z biblioteki... najwyższy czas na relaks...
ruszyłam z akcją "African Flower"... :) czyli robię kolejne maskoty z tych uroczych kwiatków...


mała zapowiedź... trzody chlewnej ;) robota trwa...


wysyłam trochę ciepła :*