„(…) proces twórczy zawarty w tworzeniu działa uzdrawiająco, a podstawą tego procesu jest to, że większość ludzkich myśli i uczuć wyraża się bardziej w obrazach niż słowach. Dzięki temu ludzie zajmujący się tworzeniem lepiej radzą sobie ze stresem i urazami psychicznymi, nabywają zdolności poznawcze i doznają objawów radości, jaką daje obcowanie ze sztuką”.

W. Szulc, Historia Arteterapeutyki, „Edukacja i Dialog”, 8/2006

Translate

wtorek, 28 stycznia 2014

NIEWIELE DO POKAZANIA.., czyli o demonie perfekcjonizmu, zimowych smuteczkach i innych grzechach głównych...

witam piękne królewny i resztę... ;)
ostatnio czas zajmuje mi wizytowanie i przyjmowanie gości... zaczął się sezon urodzinowy... jadąc na 50tkę siadło nam ogrzewanie w samochodzie, co przy minus 15stu nie było przyjemne... na szczęście jubilat trudni się wyrobem domowych win... ;) zupełnie natomiast nie mam weny jeśli chodzi o prezent dla mojego chrzestnego 12-latka... on wszystko ma, a czego nie ma, to cioci nie stać... ;)

a propos prezentów... w rękach poczty jest przesyłka z obiecaną torbą z napisem... szyjąc przypomniałam sobie, ze robię to dla mistrzyni krawiectwa i... ręce mi się zatrzęsły, zaczęłam się bardziej starać, jeszcze bardziej starać... w wyniku czego podczas zaprasowywania napisu wyszły jakieś skazy na płótnie... :/  małż zdziwiony nie był - "jak zaczyna ci bardzo zależeć i boisz się oceny, to z reguły potem narzekasz, ze ci nie wychodzi..."... wqrzające jest, ze małż tak często ma racje... pomyślałam, ze odwrócę uwagę od krzywych ściegów torby przez dwa afrykańskie kwiaty jako podstawki pod kubeczki...



patrzę, a one jakieś też krzywe i nierówne... dopiero dziś zorientowałam się, dlaczego... ale przesyłka poszła... eh...


i dziś tyle zdjeć.... teraz, po zrobieniu 25 kwadratów, głowię się, jak je zszyć... i mój perfekcjonizm mi nie ułatwia... w mojej ukochanej książce dla chrochet-blonds twierdzą, żeby po prostu je zszyć igłą lub szydełkiem półsłupkami... a widzę na waszych blogach, że obrabiacie jednocześnie ostatni rządek, jednocześnie ze zszywaniem wszystkiego... no i te nieszczęsne nitki - czy jest różnica czy pochowam je przed, czy po zszyciu całości?

pomyśleć, ze baba innych problemów nie ma... oczywiście, ze ma... ale to klasyczny zabieg odwrócenia od nich uwagi... bo co mi da zamartwianie się tym, ze małż nadal bez pracy, że dzieci to raczej już mieć nie będziemy (a może bym chciała, może to fajnie je mieć...?), że czas na urlopie tak szybko mija, a ja nie lubię pracy w szkole...? pies Rapek myśli, że Gizmo to kobieta - męcząc siebie, nas i jego... a pies Gizmo chce być kotem i drapie mnie swymi pazurami jak jakiś dachowiec, bo te pazury po prostu obgryza...toż lepiej się martwić, czy kwadraty zszyć igłą czy szydełkiem, i czy Madzia lubi kolor czerwony, prawda? ;)

a już napewno lepsze to niż "chowanie świąt"... u nas jeszcze choinka, a 2 lutego zbliża sie nieubłaganie... jak uwielbiam stroić dom bożonarodzeniowo, to nijak nie lubię chować tego w pudła... a to właśnie mnie czeka... eh...

wysyłam nieco ciepła... :* dobrej herbaty i kawy... ja zajadam się domowym, dietetycznym rafaello... na szczęście, tylko ja je lubię...


8 komentarzy:

  1. Ale się rozpisałaś...nie wiem od czego zacząć:)Miałaś na myśli chyba swojego chrześniaka...:)oj jeśli chodzi o prezenty to nie pomogę,bo też zawsze mam duży problem z tym.Nie Ty jedna masz problem,że im bardziej się starasz,tym gorzej wychodzi-u mnie to tez norma:(kwadraty możesz łączyć szydełkiem,ale wtedy będzie widoczny szew,a igłą nie będzie widać.Z obrabianiem dodajesz dodatkowy rząd,więc jeśli zrobiłaś kwadraty z dobrym rozmiarem to za duża ci poduszka wyjdzie.Czy na koniec czy w trakcie nie ma różnicy kiedy nitki schowasz.Podkładki rzeczywiście się różnią,ale jakie to ma znaczenie:)Najważniejsze,że są ładne i super kolorki się zgrały:)Dzieci są fajne:)Jak dla mnie to największy skarb :)a ciasta chętnie bym zjadła,bo nie mam nic aktualnie:(No właśnie jakieś ciasto na urodziny by sobie upiec... :)Buziaki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. że niby ja rozpisana?! toż to najdłuższy komentarz, jaki widziałam! ;D i to mnie cieszy :) czyli robię szydełkiem, bo chcę, żeby było widać szew... ustalone :) dzięki :*

      Usuń
  2. Ale utrafiłaś z tym czerwonym! Akurat w pokoju, w którym sobie szyję mam czerwoną kanapę :-)
    Jezu, jak nie przyjdzie dzisiaj listonosz to chyba jajo zniosę!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Gdybyś nie napisała to nawet bym nie zauważyła, że są krzywe!
    też robię elementy,ale ja mam wzór z 5 płatkami- i mam plan pomalutku po 10 dziennie żeby mi się nie znudziły:) do końca lutego powinnam zrobić 300 potem tylko pozszywam i wykończę ( tak do końca maca:)
    pozdrawiam cieplutko:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ciekawa jestem efektu :) ja to działam na zasadzie wszystko albo nic... robię do bólu rąk, a potem padam... i tak zrywami...

      Usuń
  4. Z tymi prezentami to faktycznie katastrofa. Często się namęczysz, nagłówkujesz i wydaje Ci się, że prezent trafiony, a tu mina obdarowanego nietęga... a czasami kupisz albo zrobisz coś w ostatniej chwili i radość niesamowita :D... no ja też tak mam z tym chowaniem świąt - ale ja to mam takiego wkurzacza (to mój tata). Po dwóch tygodniach od świąt on się włącza, chodzi za mną i gada:
    - no pochowaj!
    - schowałabyś,
    - rozbierz tę choinkę,
    - kiedy to posprzątasz?
    I w końcu tak się wkurzam tym jego gadaniem, że zapominam zupełnie o moim niechceniu i rozbieram tę choinkę :):) Normalnie psychologicznie mnie bierze! Ja też bym nie zauważyła, że są krzywe :) Dzięki za ciepło! Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  5. święta sprzątnięte... najgorsze jest to, ze pochowasz pudła wysoko i za dwie, trzy godziny patrzysz na półkę... qrcze, zapomniałam o lampkach... ;D

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każde słowo :)