„(…) proces twórczy zawarty w tworzeniu działa uzdrawiająco, a podstawą tego procesu jest to, że większość ludzkich myśli i uczuć wyraża się bardziej w obrazach niż słowach. Dzięki temu ludzie zajmujący się tworzeniem lepiej radzą sobie ze stresem i urazami psychicznymi, nabywają zdolności poznawcze i doznają objawów radości, jaką daje obcowanie ze sztuką”.

W. Szulc, Historia Arteterapeutyki, „Edukacja i Dialog”, 8/2006

Translate

środa, 15 stycznia 2014

JEDEN, DWA, TRZY... czyli cwiczenie czyni mistrza, mam nadzieje...

mój kaktus_złamane_serduszko zyskał sweterek na modłę skandynawską... takie przynajmniej było założenie... :) to moja pierwsza wyszydełkowana "tuba"... w wersji pierwszej miało coś na kształt koronki u góry, ale nie wyglądało to dobrze, więc sprułam...a wszystko to oglądając ubiegłoroczną wersję "Carrie" Kinga... ;)



oczywiście, błędy i niedoróbki nie zmieściły się na zdjęciu ;D
znalazłam też w czeluści internetu prawdziwy skarb z Peru - czyli wzory, schematy i pokazowe filmiki w wersji dla szydełkowych blondynek i to ciemnych do tego... :D dzielę sie wami, kochane, bo warto...

dzielnie ćwiczę również wyplatanie wikliny... tu wersja jeszcze niepomalowana, ale z przykrywką! ależ jestem z siebie dumna! :)


pokrywka ma nawet "kanaliki" na wstążeczkę, co - mam - nadzieję kiedyś będzie dane mi wam pokazać w całej krasie :)


dziękuję wam, kochane, za trzymanie kciuków... pani doktor stwierdziła, ze ta plama na plecach małża nie wygląda groźnie.. dała maść i kazała zgłosić się za trzy tygodnie... duża ulga, chociaż... jakiś niepokój pozostał... nie tak dawno przecież okazało się, ze inny "specjalista" uhodował mi w brzuchu mięśniaka wielkości piłki do szczypiorniaka dla dzieci... :/ eh...

cała ta sytuacja pokazał mi - oprócz tego, że póki co życie bez małża mnie nie interesuje - jak nie ma co przejmować się pierdołami i rzeczami totalnie nieważnymi (ot, brudne kubki bez podstawki na czystym stole, niektórym solą w oku jest deska klozetowa czy tam takie zwykłe śmierdzące skarpety pod fotelem ;))... jak warto celebrować każdy dzień, bo przecież jutra może nie być...  

wysyłam mnóstwo ciepła  :*

6 komentarzy:

  1. Kaktusik w nowym wdzianku wygląda rewelacyjnie :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. co nie? a na pewno mu cieplutko ;) kaktusy lubią ciepło, prawda? ;)

      Usuń
  2. Cieszę się, że z małżem wszystko dobrze :-) No to teraz kaktus, nawet z tym nadgryzionym uchem wymiata ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no, jeszcze nie wszystko... jakoś ta maść nie pomaga... niepokój pozostał...
      bo kaktusik tak jak ja - lepiej w ubranku się prezentuje ;)

      Usuń
  3. Ubranko na doniczkę super:) I koszyczek też. A dla Was duuuuuuuuużo zdrowia:) Pierdołami to się faktycznie nie ma co przejmować.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. szkoda, ze czasem pierdoły urastają do rangi dramatu ;)

      Usuń

Dziękuję za każde słowo :)