nie ogarniam, moje drogie, tej blogowej techniki... dzięki, Jotkaa, za cenne wskazówki :*
a i tak się sfrustrowałam, a deszcz padał i padał... czas na małe co nieco - pomyślałam... w tym tygodniu kończę swoją terapię (a co, myślałyście, ze tytuł bloga to ściema?), na którą pognały mnie uzależnienie od jedzenia i kolejny rzut depresji... czasem opowiadam o swojej art-terapii grupie i dlatego przygotowałam dla nich coś extra na pożegnanie... czekoladowo-truskawkowy torcik! i to bez kalorii... chcę też się podzielić z wami procesem jego pieczenia , może któraś skorzysta... :)
1. Zaczynamy od wyrobienia i upieczenia ciasta. Skro tort czekoladowy, to jak najbardziej niech to będzie ciasto apetycznie czekoladowe. Ja znalazłam przepis gdzieś w necie (jak poznacie, skąd to, lub wasze, to dajcie znać)....
2. Czas na nadzienie - kremy, dżemy, marmolady... Mój śp. dziadek kręcił taki ręcznie z masła i budyniu na wodzie w makutrze. Mój torcik przekładam śmietaną i masą truskawkową. Wykorzystałam tu swój pierwszy dziurkacz brzegowy - kupiłam go, gdy robiłam zaproszenia na swój ślub... :) Ale ślub to zupełnie inna historia...
Łatwiej mi nadziewać torcik jeszcze przed złożeniem...
3. Potem przygotowałam słodkie ozdoby na wierzch tortu. Skorzystałam z tutorialu na anglojęzycznej stronie (zabijcie, nie wiem, jakiej!) i pozwalam sobie wkleić schemat truskaweczek. Jak będzie potrzeba, to postaram się wkleić moją wersję polskojęzyczną... ;)
4. Jeszcze przed finiszem przyklejam na rozłożone kawałeczki tortu po łyżeczce śmietanki... wiem, że pewnie najłatwiej użyć do tego wykrojników, których nie mam, wtedy będą równe i ładne.. ale czy kleksiki śmietanki są równe? Skorzystałam więc z falistych nożyczek...
5. Czas na ozdabianie... jestem zafascynowana możliwościami dzisiejszych cukierników... znajoma robi cuda z cukru i barwników... maluje obrazy, rzeźbi, co tylko dusza zapragnie... chyba z papierem jest łatwiej, no i nie trzeba oblizywać palców przy tym - biodra odetchną z ulgą... ;)
Dodałam jeszcze płatki z gorzkiej czekolady... czyli wykorzystałam dziurkacz brzegowy... - mój jedyny... :)
6. Czas na dzielenie się i degustację... Smacznego!
Świetny tutorial! A tak w ogóle to torcik na pierwszy rzut oka wygląda jakby był prawdziwy :-)
OdpowiedzUsuńa, dziękować, dziękować... :)
Usuńwow jaki fajny kursik na tort super
OdpowiedzUsuń