„(…) proces twórczy zawarty w tworzeniu działa uzdrawiająco, a podstawą tego procesu jest to, że większość ludzkich myśli i uczuć wyraża się bardziej w obrazach niż słowach. Dzięki temu ludzie zajmujący się tworzeniem lepiej radzą sobie ze stresem i urazami psychicznymi, nabywają zdolności poznawcze i doznają objawów radości, jaką daje obcowanie ze sztuką”.

W. Szulc, Historia Arteterapeutyki, „Edukacja i Dialog”, 8/2006

Translate

piątek, 17 stycznia 2014

ZWYCIESTWO NAD ROSJA... czyli o fascynacji, szmacianej półce i łowieckich trofeach...

witam, królewny i dzielni rycerze (może gdzieś tu dotarli),

trochę zła jestem, bo siadł serwer, któremu zapłaciłam i który miał mi bez problemu transmitować mistrzostwa w piłce ręcznej... to właściwie jeden z niewielu kawałków sportu, który mnie fascynuje i pociąga... zarówno w wersji kanapowego kibica, jak i gracza na boisku... natura nie obdarzyła mnie predyspozycjami ku szczypiorniakowi, a i poskąpiła później możliwości nauki... podstaw nauczyłam się z książki, już po 30-tce... ćwiczyłam sama i miałam okazję - właściwie jako 40-latka - przez rok potrenować... oczywiście, nie umywałam się do tych młodych zawodniczek ani umiejętnościami, ani krzepą, o wzroście nie wspomnę, ale było to dla mnie dużą frajdą... 
ale wracając do tematu - dziś nasza reprezentacja, po kiepskiej pierwszej połowie, zaczęła lać przeciwnika i to w cudnym stylu... zostało z 15 minut do końca i nagle STOP... siadł serwer... a TV u nas w domu niet... eh... doczytałam tylko, ze wygraliśmy i przechodzimy dalej... tyle dobrze...

z innej beczki... brakowało mi półeczki koło łóżka na budzik w komórce, książkę do snu i termometr... raczej nie zmieściłby się mebel tradycyjny, więc... uszyłam...



od strony wewnętrznej też są kieszonki, a nuż się przydadzą...



pochwalę się też i zareklamuję wyprzedaż w empiku... do -70% na towary świąteczne... może i po świętach, ale nie dość, że przecież będą za rok, to do tego nadchodzą walentynki i przeróżne inne okazje... zapłaciłam grosze... oto moje trofea...


szpulka bawełnianych, dwukolorowych nici jest z Castoramy... były też żółte i zielone... za niecałe 4 zł...
a to już 50% tańsza ksiażka z przepisami na muffiny - jutro wyprobowuję wersję na słono...


jestem też w trakcie malowania i ozdabiania koszyka z pokrywką... ale to juz zupełnie inna historia... ;)

u nas słonecznie, żadnej zimy nie widać... ale i tak wysyłam trochę ciepła... :*

5 komentarzy:

  1. Też by mi się przydała taka "półeczka". Ale ze względu na wszystko żernego psa muszą ją sobie darować :-( Pozdrawiam :-*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ps: Gizrapko o co chodzi z tym ulubionym cytatem, bo tak trochę nie kumam.

      Usuń
  2. Super pomysł z tą półką, bardzo praktyczne. Zazdroszczę Ci umiejętności szycia... czasami mam parę pomysłów, gdzie potrzebny ścieg i niestety...:( wyglądam koszyka z pokrywką :) i pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zastanawiam się, czy można to nazwać "umiejętnościami" ;)po prostu mam maszynę i się zaparłam, że nauczę się szyć - choćby tylko "po prostej" ;)
      koszyk pomalowany, czeka na dekuapżowanie i wstążeczkę... musi przepuść innych uprzywilejowanych i grzecznie stać w kolejce... ;)
      wysyłam nieco ciepła... u nas biało :*

      Usuń

Dziękuję za każde słowo :)