„(…) proces twórczy zawarty w tworzeniu działa uzdrawiająco, a podstawą tego procesu jest to, że większość ludzkich myśli i uczuć wyraża się bardziej w obrazach niż słowach. Dzięki temu ludzie zajmujący się tworzeniem lepiej radzą sobie ze stresem i urazami psychicznymi, nabywają zdolności poznawcze i doznają objawów radości, jaką daje obcowanie ze sztuką”.

W. Szulc, Historia Arteterapeutyki, „Edukacja i Dialog”, 8/2006

Translate

niedziela, 8 grudnia 2013

POMOCY!.. czyli o reklamacji do św. Mikołaja, apelu do wiklinotwórczyn i postulacie, aby przed świetami doba trwała dłużej...

mam ogromną prośbę, a nawet dwie... jesteście dziewczyny kreatywne wielce, więc pewnie się nie zawiodę... 

1) dzieci mają reklamację do Świętego (czyt. cioci Gizrapki), bo oczka się z angry birdsów odklejają, a zwłaszcza te dziewczyńskie... ciocia, i owszem, kleiła, kleiła... ale ani klej na gorąco, ani niezawodny magic nie pomogły... :( znacie jeszcze jakiś sposób oprócz wyszycia i doszycia innych oczek?

2) ciocia Gizrapka obiecała "ładne pudełko na pamiątki z pierwszego roku życia Madzi"... zrobiła z papierowej wikliny i chciałaby dorobić pokrywkę... owszem, znalazłam w necie jak... ale ja bym chciała z tekturką pośrodku (żeby umieścić tam obrazek i napis) i do tego żeby było nie okrągłe, ale prostokątne... na pewno znacie sposoby... :)


co robi ciocia Gizrapka ostatnio, jeśli nie siedzi na waszych blogach? 

niestety, małż zarządził przedświąteczne podłogozmieniania... fakt, wykładziny już prosiły się bardzo, bo doświadczyły działalności wielu zwierzaków,w  tym jednego szczeniaczka i jednego z moczówką, oprócz tego najazdy dzieci, niezdarność niżej podpisanej, której się często na te wykładziny wylewała... więc małż układa panele, a żona potem musi wszystko z powrotem na te półki pokłaść... więc może tylko niezbyt często i tylko małe wytwory robić... i robi! a jakże...! :) mógł przecież małż nie kupować mi książek o szydełkowaniu... więc siadam, gdzie tylko kawałek wolnego miejsca, i próbuję... czasem muszę modyfikować przepisy, żeby wyszło... np. taki ślimak...




 włazi między bożonarodzeniowe przygotowania... np. pomaga w suszeniu pomarańczy... :)



 przy okazji podłogozmian wymyślam, co by tu zmienić w miejscach, z których nie jestem zadowolona... ot, na ten przykład to...




wygląda teraz tak:
 



książki otrzymały okładki, podpisane jeszcze nie są... ;)


acha, bym zapomniała wam pokazać te nowe przywieszki na kalendarz adwentowy... drewno, własnoręcznie obrabiane i dekupażowane...




to tyle na dziś, kochane... lecę, bo czeka na nas kolejne podłogozmienianie...
wysyłam nieco ciepła :*

9 komentarzy:

  1. O! Takie ślimaki to ja lubię :-)!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O! to jak ruszę z masową produkcją, to Ci kilka podeślę do ogródka ;)

      Usuń
  2. Ślimaki super , muszę kiedyś spróbować :) tylko ze ja robie praktycznie wszystko "na oko " , gdyż żadnej książki z szydełkowymi tworami nie posiadam
    pozdrawiam serdecznie i dziękuję za odwiedziny

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dzięki :) dół, ten co bywa obślizgły, tez robiony "na oko"... ale jestem początkująca, wiec książki są dla mnie bezcenną pomocą...

      Usuń
  3. Ślimaczek-słodziaczek:) Zmiany wnętrzarskie bardzo udane. A te drewienka są rozbrajające:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dzięki... :) to zaszczyt przyjmować komplementy od Ciebie... ;)

      Usuń
  4. eh, chociaż raz chciałabym wygrać jakieś candy... ;)
    blog odwiedziłam, a nawet do sklepiku zaglądnęłam... szkoda, ze małż zapowiedział chwilowe embargo na zakupy kolejnych włóczek, papierów i innych przydasiów... ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Zawieszki są śliczne... lubię takie :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja tez lubię... bo drewno, bo proste, bo nie widać dekupażowej niedoróbki...

      Usuń

Dziękuję za każde słowo :)