jakoś pechowo mam z tym urlopem, ale bynajmniej nie będę marudzić... właśnie wróciliśmy z rodzicielskiej działki - osobiście bardziej umęczona (nie miałam marudzić), a małż walczy dalej z bojlerem... do tej pory 2:0 dla zimnej wody...
ale, kochani, dzieje się tez dobro i piękno... proszę bardzo...
zobaczyłam na Printereście chyba z rok temu... i teraz mam swój osobisty drogowskaz... ręcznie pocięty, wyszlifowany i namalowany... małż przybijał... teraz każdy wie, jak wrócić do domu.... :)
a to nóżki czterolatki :) z obgryzionym (!) lakierem... a propos kolorów... przed państwem: niebieski....
...i żółty...
i czerwony... a nawet różowy... ;)
a w promocji... czarny.... :)
wysyłam mnóstwo ciepła... :* ponoć nastał kres upałów...
Piękne te drogowskazy- pomysł mnie zachwyca!
OdpowiedzUsuńpomysł nie mój, ściągnięty... ale ja tak mam - coś zobaczę, spodoba mi się, robię, mam swoje... ;)
UsuńCiekawy pomysł... Ale jeszcze bardziej podoba mi się ich wykonanie :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :-)
aż sobie sprawdziłam, Madzia, gdzie i czy Ty znikłaś... i proszę, teraz udzielasz się fotograficznie... a lalki leża zapomniane ;/ ;)
UsuńSliczne zdjęcia i takie piękne kolory lata;)
OdpowiedzUsuńDrogowskazy są super;)
Pozdrawiam
a dziękujemy, dziękujemy... mam nadzieję, ze w miarę powtórzeń, zdjęcia będą mi wychodzić coraz lepiej... ;D
UsuńNice post, things explained in details. Thank You.
OdpowiedzUsuń