jakimś cudem udało mi się wymyć już okna... zawiesiłam w kuchennym jedno ze swoich ubiegłorocznych rękoczynów... i pomyślałam, ze czasem stare jest dobre... i tak wykleiłam swoje klasyczne okienko...
gdybym miała porównać je z tym sprzed roku, to... wolałam tamto... chociaż w tym doszłam do poprawy wytwórstwa różyczek...
gdy pierwsze - marcowe - koty za płoty, to powstały kolejne... ot, na ten przykład z motywem zdecydowanie ptasim...
ciąg dalszy, a i owszem, nastąpi... póki co wysyłam trochę ciepła :*
Prześliczne to!
OdpowiedzUsuńNajważniejsze, że spełniają swoją rolę - wpuszczają światło i mnóstwo wiosennej świeżości! Czekam na dalsze wietrzenie :)
OdpowiedzUsuńBardzo sympatyczne, wiosenne okienka:)
OdpowiedzUsuńPiekne, pozwolisz, ze kiedys "odgapie" ? :)
OdpowiedzUsuńŚliczności :-) Cudne okna - pięknie je ozdobiłaś :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
W taki razie czekam na kolejne śliczności :-)
OdpowiedzUsuńŚwietne odsłony okienek, wiosennie się zrobiło :)
OdpowiedzUsuń... ale piękne :)
OdpowiedzUsuńBardzo pomysłowe te Twoje okna na świat:) Pora wreszcie wpuścić Panią wiosnę do Siebie...
OdpowiedzUsuń