gdy tylko zobaczyłam lalylala, momentalnie sie zakochałam... i zobaczyłam multum możliwości wariacji na jej temat... zdobyłam wzór i zabrałam się do działa... i jest! moja pierwsza lalyala :) przed państwem Bina Bear...
szybko sie okazało, że wzór wzorem (nota bene po angielsku), a rzeczywistość swoje... czapeczkę i głowę robiłam kilka razy, żeby jedno pasowało do drugiego...
to moja ulubiona fota... ;D "o, tu... tu możesz mnie..." ;)
i jeszcze drugi profil... a co!
zmieniłam tez kolorystykę szaliczka i doszyłam muchomora, żeby radośniej było... :)
jak już załapałam motyw, to mi się szydełko śmieje do innowacji i wariacji na ten temat (co gorsza, śmieje sie też do innych myszowatych)... jeszcze nie wiem, jak długo się robi takie stworzonko... misia robiłam fragmentami, przeplatając innymi robótkami...
póki co wysyłam sporo ciepła :*
Ja też szaleję za tymi laleczkami! Jeszcze się za nie nie wzięłam, ale jak tylko czas pozwoli z pewnością podziergam. Twoja wersja super, szczególnie z tymi czerwonymi akcentami!
OdpowiedzUsuńJa jestem pod ogromnym wrazeniem, dla mnie to cudo jest!
OdpowiedzUsuńAle słodziak! :) Fajny ten grzybek na brzuszku :)
OdpowiedzUsuńRewelacja :) czekam na inne wariacje :)
OdpowiedzUsuńFantastyczna! Pięknie się prezentuje z tym muchomorkiem :-)
OdpowiedzUsuńTak, zdjęcie nr 3 jest bardzo sugestywne :D. Super lalylala! A ten grzybek, to strzał w dziesiątkę :), czekam na kolejne.
OdpowiedzUsuńWyszła super !!!
OdpowiedzUsuńŚwietna :)
OdpowiedzUsuńSama nie robię laleczek i misiów, ale niektóre łamią mi serce:) Bina ukradła mi serce!
OdpowiedzUsuńPiękna! Nikt nie powiedziałby że pierwsza ;) Miłego dnia!
OdpowiedzUsuńCudo! Fantastyczna lalylala - słodki misio :-)
OdpowiedzUsuńMuchomorek cudny :-)
Pozdrawiam serdecznie.