witajcie,
łapię przerwy między deszcze i chmurami... chłonę każdy promień słońca, którego ostatnio skąpią nam niebiosa... robię też wtedy zdjęcia moich wytworów...
jak myślałam - nabieram dystansu do Misia Ulubionego ;) okazało się bowiem, ze ma braci... póki co odnalazłam dwóch... :)
jako że trzeba przystosować ich do miejskich warunków, na warsztat poszedł brązowy Miś Jesienny...
czemu jesienny? gdy powstał, za oknem zaczęła się plucha i zimno... Miś otrzymał twarzowy ciepły beret z antenką i szal...
szal to moje pierwsze próbki na drutach...
Miś Jesienny dostał też dużą dynię... ot, tak pod kolor szala i jesieni... :)
na swoje atrybuty czeka w kolejce Miś Słodziaczek z różowym noskiem...
wysyłając nieco ciepła, kłaniamy się nisko :*
Urocze pyszczki :3
OdpowiedzUsuńŚwietna historia i super, że bracia się odnaleźli, bo na pewno są uroczymi misiami ulubionymi ;)
OdpowiedzUsuńWszystkie są słodkie, troszkę smutne, ale urocze :)
OdpowiedzUsuńJej ale słodziaki! :)
OdpowiedzUsuńNo cóż powtórze powyzszy komentarz, no słodziaki sa. Cudne te Twoje Misiaczki!
OdpowiedzUsuńWspaniałe misie. Mają takie kochane mordki.
OdpowiedzUsuńExtra !
OdpowiedzUsuń