witajcie,
bynajmniej nie spóźniony... wianuszek o wartości dla mnie sentymentalnej... :) dla mnie śliczny - reszta świata może uważać, co tam sobie chce... :)
brzozowe serduszko jako podstawa... reszta to rafia i zasuszone róże - które dostałam kiedyś od małża bez okazji... to tak a propos dnia kobiet codziennie... :)
po prostu - jeśli chce kwiatki mówię małżowi wprost: "chciałabym kwiatki bez okazji..." i czekam... czasem dłużej, czasem krócej - i są... kwiatki bez okazji... same te chłopy nie wpadną na to, wierzcie mi... ;D
a gdy jest okazja, to - jako praktyk-realista - mówię wprost, co bym chciała... mówię (nie tylko małżowi): a to, ze chciałbym włóczkę, a to kordonek, a to naprawienia komputera... w tym roku na urodziny chcę randki w "Dziórawym Kotle" (pisownia poprawna) w Krakowie... no, bo gdzie ma podstarzała potterfanka speðzić urodziny, prawda?
nie rozpieszcza nas jeszcze wiosna... u nas nieustannie wilgoć, ciemność i deszcze... eh...
wysyłam wiec sporo ciepła :*
Wianuszek jest śliczny, taki bardzo w moim guście. Trafiłam tutaj do Ciebie po miniaturce posta - tak więc nie daj sobie wmówić że jest inaczej niż pięknie :)
OdpowiedzUsuńPrześliczny wianuszek:)) naprawdę cudeńko!
OdpowiedzUsuńMam tak samo :-)))) Tylko kwiaty bez okazji kupuję sobie sama :-) Nie jest to oczywiście bukiet z kwiaciarni, ale tulipany z ... ale jest :-)
OdpowiedzUsuńPrezenty albo kupuję sobie sama, albo mówię jasno i wyraźnie, co to ma być. I nie czekam na pamięć o ważnych datach... wspominam o nich miesiąc przed i później coraz częściej, żeby nie było, że zapomniał...
Wianuszek cudowny! Cudnie ususzyły się Twoje różyczki :-)
Pozdrawiam serdecznie.
Fajny wianuszek ,tym bardziej ,że podchodzisz do niego sentymentalnie :)
OdpowiedzUsuńTAAAA chłopom ciągle trzeba o prezentach przypominać ,w tym względzie są nie reformowalni i już :)